Spośród wielu osób, które naznaczyły międzywojenne lata historii prowincji panewnickiej, swoje znaczące miejsce w tym gronie zajmuje o. Augustyn Gabor. Dzisiaj, choć jego imię nie figuruje w katalogu zmarłych prowincji gdyż zmarł jako formalny członek prowincji św. Jadwigi to przecież nie sposób nie pamiętać współbrata, który przyczynił się do jej odrodzenia, w niej spędził swoje najlepsze lata i której był prowincjałem.
Franciszek Gabor urodził się 8 grudnia 1878 r. w Suchych Łanach (Sucholohna) koło Strzelec Opolskich w rodzinie Wincentego i Alojzy Grüner. Nic nie wiemy o jego rodzinie choć zapewne była związana z sanktuarium annogórskim i to w jego cieniu wzrastało powołanie młodego Franciszka. Prawdopodobnie, jak wielu innych przyszłych śląskich franciszkanów z prowincji św. Jadwigi, ukończył kolegium serafickie w Harreveldzie, w Holandii. Po jego ukończeniu, jako siedemnastoletni młodzieniec wstąpił do zakonu 28 sierpnia 1895 r. przyjmując wraz z habitem zakonnym imię brat Augustyn. Nowicjat mieścił się wówczas w Warendorfie pod Düsseldorfem. Tam też, 30 sierpnia następnego roku, złożył pierwszą profesję zakonną. Śluby uroczyste złożył 3 września 1899 r. Studia seminaryjne odbywał w prowincji saksońskiej i po ich ukończeniu przyjął we Wrocławiu święcenia kapłańskie 21 czerwca 1904 r.
Jako neoprezbiter pozostał we Wrocławiu pełniąc funkcję kaznodziei i spowiednika. W latach 1907-1910 był na Górze św Anny jako rekolekcjonista i od 1908 r. także magister braci zakonnych. W latach 1910-1911 przebywał w Panewnikach jako rekolekcjonista, a w latach 1911-1912 w Borkach Wielkich jako magister braci zakonnych, dyskret, bibliotekarz i misjonarz ludowy. Do Panewnik wrócił ponownie w 1912 r. jako misjonarz ludowy i spowiednik. Od 1915 r. pełnił urząd gwardiana tego klasztoru.
Bezpośrednio po zakończeniu wojny światowej powierzono mu zadanie rozeznania co do możliwości założenia nowej placówki w Olsztynie na Warmii. Po pozytywnym załatwieniu tej sprawy został tam przeniesiony w 1918 r. jako misjonarz ludowy. W 1921 r. wrócił kolejny raz do Panewnik, tym razem jako wikariusz domu, dyskret, dyrektor III Zakonu i misjonarz ludowy.
Klasztor panewnicki znalazł się w tym czasie w nowej sytuacji politycznej. Odrodzone państwo polskie otwarło drogę do zmian w organizacji prowincji zakonnych. O. Augustyn wraz z grupą innych braci w 1923 r. zdecydował się przejść do prowincji panewnickiej. W Panewnikach od razu powierzono mu funkcję członka zarządu czyli radnego, najpierw, od 1922 r. jeszcze komisariatu, a następnie, od 1923 r. prowincji. Jednocześnie kolejny raz został gwardianem w samym klasztorze panewnickim. Oba te urzędy pełnił w latach 1923-1926.
Po kapitule prowincjalnej w 1926 r. został prezesem klasztoru w Osiecznej, miejscowym misjonarzem, dyrektorem III Zakonu i bibliotekarzem. W klasztorze osieckim mieściło się w tym czasie studium filozofii. W latach 1929-1931 był definitorem prowincji oraz nadal przełożonym w Osiecznej ale już jako gwardian.
Po rezygnacji o. Ludwika Kasperczyka z urzędu prowincjała w 1931 r. definitorium wybrało go najwyższym przełożonym prowincji w randze wikariusza prowincji. Następna kapituła w 1932 r. wybrała go na urząd prowincjała, który pełnił do 1935 r. Przypadły mu w tym czasie trudne obowiązki gdyż już trwała budowa klasztoru rybnickiego, którą trzeba było kontynuować. Niemniej, odpowiadając na potrzebę lokalnego kościoła zgodził się przyjąć kolejną placówkę w Chorzowie Klimzowcu, a w 1934 r. zdecydował o podjęciu kosztownej budowy niższego seminarium w Jarocinie. W 1934 r. przyjął placówkę w Pakości Kalwarii, a jeszcze w 1931 r. przeniósł studium teologii do Wronek. Obowiązki wobec prowincji przyszło mu łączyć z obowiązkami wobec całego zakonu. W 1933 r. generał zakonu o. Leonardo Bello nakazał mu podjąć obowiązek komisarza i wizytatora generalnego prowincji Matki Bożej Anielskiej co skrupulatnie wypełnił zdając generałowi pisemną relację.
Na kapitule prowincjalnej w 1935 r. zrzekł się urzędu prowincjała lecz został kustoszem prowincji czyli zastępcą prowincjała. W tym charakterze pozostał nadal w Panewnikach będąc jednocześnie magistrem braci nowicjuszy i braci profesów, dyrektorem III Zakonu, dyrektorem drukarni prowincjalnej, prokuratorem misji i unii antoniańskiej. Jeszcze raz w 1936 r. został powołany na urząd wizytatora i przewodniczącego kapituły prowincji Niepokalanego Poczęcia NMP, tzw. bernardynów. I to zadanie wypełnił do końca.
Kapituła prowincji odbyta w 1938 r. w Rybniku wybrała go gwardianem w Wieluniu. W tym czasie pełnił ponadto obowiązki kapelana więziennego. Po wybuchu wojny początkowo pozostawał w Wieluniu lecz już w 1940 r. zlecił obowiązki przełożonego wikaremu domu o. Kapistranowi Holte, a sam, prawdopodobnie zmuszony przez władze okupacyjne, do opuszczenia Wielunia, udał się na Śląsk gdzie do końca wojny pracował w duszpasterstwie parafii w Bolkowie. Wkrótce zresztą bo już w 1941 r. klasztor wieluński został zamknięty.
Zakończenie wojny otwarło kolejny rozdział w życiu o. Augustyna. Trudna sytuacja personalna prowincji św. Jadwigi, która obecnie znalazła się w granicach państwa polskiego, skłoniła tamtejszego prowincjała o. Hieronima Trumpke do prośby o wsparcie personalne. Prowincja panewnicka bezpośrednio po zakończeniu wojny oddelegowała więc znaczną grupę kapłanów i braci zakonnych do pomocy tejże prowincji. O. Augustyn Gabor był jednym z nich i niemalże od początku został skierowany do klasztoru w Prudniku gdzie też został gwardianem. Było to bardzo trudne zadanie z uwagi na trwającą migrację ludności na tych terenach jak i na relacje z władzami, zarówno państwowymi jak i kościelnymi. Klasztor ponadto wymagał odbudowy, gdyż po przejściu frontu był zmasakrowany pociskami artyleryjskimi.
Umowa między prowincjami w sprawie wspomnianych braci była prawdopodobnie jedynie ustna i nie sformalizowana, gdyż prowincja panewnicka po pewnym czasie wycofywała swoich braci z powrotem. Podobnie było z o. Augustynem, którego prowincjał o. Tytus Semkło w 1950 r. odwołał z Prudnika. Musiał on być tam jednak bardzo potrzebny gdyż komisarz prowincji św. Jadwigi o. Ambroży Lubik podjął wielką lamentację z powodu utraty tych braci i poprosił, żeby chociaż pozostawić mu o. Augustyna. W efekcie pozostał nadal w Prudniku. Nie trwało to jednak długo. Jego pobyt zakończyła niespodziewana i nagła akcja Urzędu Bezpieczeństwa, którego funkcjonariusze 1 października 1954 r. bez zapowiedzi pojawili się w prudnickim klasztorze i nakazali zakonnikom w ciągu dwóch godzin opuścić klasztor. Teren szybko ogrodzono wysokim parkanem i zasiekami z drutu kolczastego, a patrole wojskowe od tej pory nie pozwalały nikomu się zbliżyć. Cały klasztor był potrzebny dla jednego, specjalnego więźnia… prymasa Stefana Wyszyńskiego.
O. Augustyn w tej sytuacji udał się więc na Górę św. Anny i tam zamieszkał. Kiedy w 1957 r. wizytator generalny nakazał uregulować przynależność prowincjalną braci z Panewnik, był już sędziwym człowiekiem i pragnął pozostać na miejscu. Został więc formalnie wpisany do prowincji św. Jadwigi. O. Augustyn Gabor zmarł na Górze św. Anny 14 grudnia 1964 r. i tam został pochowany. Przed śmiercią zdążył jeszcze obejść jubileusz 60-lecia kapłaństwa. Przez całe życie, mimo licznych urzędów, które przyszło mu pełnić, chętnie pracował w duszpasterstwie, był gorliwym spowiednikiem i cenionym misjonarzem ludowym. Został zapamiętany jako człowiek słusznej postury, mający duże poczucie humoru i bardzo braterski. Lubił piwo. Przeżył 86 lat.
o. Ezdrasz Biesok OFM