Początki klasztoru panewnickiego związane są w sposób szczególny z grotą ku czci Matki Bożej Lurdzkiej. Ta piękna budowla na brzegami rzeki Kłodnicy, która była pierwotnym miejscem tutejszego kultu, w znacznym stopniu umożliwiła budowę samej bazyliki i klasztoru w Panewnikach. Często przypominał o tym budowniczy klasztoru o. Wilhelm Rogosz: Grota zbudowała nam kościół i klasztor.
Tymczasowy klasztorek przybyłych w 1902 r. do Starego Panewnika franciszkanów posiadał prowizoryczną kaplicę gdzie odprawiano liturgię dla miejscowych wiernych. Choć bardzo szybko zakonowi udało się nabyć grunta pod budowę właściwego klasztoru i kościoła, to jego budowa odwlekała się. Bracia zaczęli więc zastanawiać się nad tym jak tymczasem zainteresować większe grono ludzi całą inicjatywą. O. Andrzej Bolczyk, który został skierowany do Panewnika w 1904 r. wysunął propozycję, aby nie czekając na właściwą budowę, postawić grotę ku czci Matki Bożej z Lourdes. Kościół obchodził bowiem właśnie piękny jubileusz 50-lecia objawień Matki Bożej w tym miejscu. Upatrzono więc stosowny teren leżący naprzeciw gruntu klasztornego, należący do gminy Ligota i dokonano jego zakupu.
O. Andrzej był duszą całego przedsięwzięcia od początku do końca. W marcu 1905 r. rozpoczęto budowę. Teren był trudny do budowy bo zbocze się osuwało, dlatego potrzebne były solidniejsze fundamenty niż początkowo się wydawało. Budową kierował majster Karol Bauman z zachodnich Niemiec, który specjalizował się w podobnych obiektach. Tym razem osobiście pojechał do Lourdes aby obejrzeć oryginalną grotę i dokonać dokładnych pomiarów. Na ich podstawie wykonał projekt wiernie odzwierciedlający oryginał. Aby grota jak najwierniej przypominała miejsce objawień do budowy sprowadzono z zachodnich Niemiec brunatny tuf trachitowy powstały ze skrzepłej lawy wulkanicznej. Specjalnym transportem kolejowym przywieziono 3000 centnarów tego kamienia. Pod koniec lipca 1905 r. grota była już w stanie surowym. Jeszcze doprowadzono sztuczny strumień wody i wykonywano prace wykończeniowe jak obszerny plac i most nad rzeką. Samo wejście do groty zamknięto ozdobną kratą żelazną. Prawdziwą ozdobą groty stał się ołtarz z białego marmuru, który ufundowali hrabiostwo Schaffgotschowie z Kopic. Koszty budowy oprócz rzeczy ofiarowanych i prac wykonanych nieodpłatnie wyniosły 32,993 marki.
W tym momencie zaczęły pojawiać się prawdziwe trudności. Powstanie takiego obiektu wzbudziło wielkie zainteresowanie nie tylko wiernych ale i władz. Otóż naczelnik okręgowy z Murcek, niejaki Herr Bialetzky, przybył osobiście na miejsce twierdząc, że nie ma pozwolenia policyjnego na taką budowlę i zażądał przestawienia projektu. Bialetzky był znany jeszcze z czasów Kulturkampfu z wrogości wobec Kościoła. Teraz okazało się jednak, że według przepisów na tego rodzaju budowy żadne pozwolenia nie były potrzebne. W całej sprawie trzeba było jednak wielu pism urzędowych i wyjaśniających. W odparciu wszystkich przeszkód pomógł braciom starosta pszczyński Heyking, który jako człowiek rozumny Bialetzkyego przywołał do porządku.
Takim sposobem pod koniec sierpnia grota była ukończona. Dzień poświęcenia wyznaczono na 27 sierpnia 1905 r. Dopiero teraz jednak osławiony już Bialetzky zaczął się dwoić i troić aby przeszkodzić uroczystości. Okazało się bowiem, że stał za nim niejaki Holtz, prezes regencji opolskiej z którym łączyły go więzy „braterstwa spod znaku młotka i kielni”. Całe zaś „fartuszkowe towarzystwo” z Katowic miało zwyczaj spotykać się nie gdzie indziej jak w pobliskiej gospodzie Fürstenhof nad tą samą Kłodnicą (dzisiaj budynki przy Franciszkańskiej 2 i 4) gdzie oblewali swoje masońskie pomysły na uszczęśliwienie świata i często ścieżką spacerową przechadzali się wzdłuż Kłodnicy. Grota bez wątpienia musiała ranić ich wolnomularski światopogląd.
Wszelako termin poświęcenia wyznaczono na 27 sierpnia. Przewidując wielki napływ wiernych poproszono pewnego oberżystę i piekarza, aby na gruncie klasztornym postawili swoje stragany dla zapewnienia posiłku przybyłym z daleka. Bialetzky znowu nie omieszkał im tego zabronić, a kiedy udało się obejść i ten zakaz, wytoczył najmocniejsze działo. Otóż zabronił podczas uroczystości …wyszynku piwa, licząc na to, że tak poważna niedogodność na pewno zepsuje całe obchody.
W samym dniu poświęcenia była piękna pogoda. Z klasztorku w Starym Panewniku, do którego już z rana przybyli parafianie z Kochłowic, na czele z proboszczem Tunklem, wyruszyła wielka procesja, której towarzyszyły dwie orkiestry. Gdy przybyli do groty okazało się, że tam już oczekiwała jeszcze większa pielgrzymka z Bogucic z proboszczem Pucherem na czele i wielu innych. W sumie naliczono około 20 tysięcy wiernych. Uroczystość miała bardzo podniosły charakter. Najpierw proboszcz Tunkel wygłosił kazanie po polsku, a następnie o. kustosz Krystian Kosubek przybyły z Wrocławia odprawił sumę i poświęcił grotę. Na koniec, prezes klasztoru o. Kamil Bolczyk wygłosił kazanie po niemiecku. Po południu odprawiono nieszpory z jeszcze jednym kazaniem po polsku.
Od tego czasu we wszystkie niedziele, a także często w dni powszednie od wiosny do później jesieni odprawiano przy grocie nabożeństwa aż do zbudowania nowego kościoła. Sława groty nad Kłodnicą rosła. Rocznie liczono napływ wiernych w setkach tysięcy. To właśnie dzięki temu można było pozyskiwać środki na budowę kościoła i klasztoru. Dlatego właśnie o. Wilhelm Rogosz powtarzał aż do śmierci, że grota zbudowała nam kościół i klasztor.
o. Ezdrasz Biesok OFM