Jednym z najmłodszych braci pochowanych na panewnickim cmentarzu był o. Atanazy Nossol, wybitnie zdolny, dobrze zapowiadający się wykładowca kolegium serafickiego. Jego krótkie życie przerwał niespodziewany, tragiczny wypadek podczas letnich wakacji nad Bałtykiem. Oto co wiemy o jego życiu i okolicznościach śmierci.
Karol Nossol urodził się 21 marca 1911 r. w Chorzowie, w rodzinie Emila i Marii Dornia. Od wczesnej młodości dostrzegano u niego wybitne zdolności, ale także umysł praktyczny. Wcześnie swoje życie związał z zakonem jako uczeń kolegium serafickiego we Wronkach, gdzie był jednym z najlepszych uczniów. Gimnazjum ukończył z wynikiem celującym. W 1929 r. wstąpił do nowicjatu w Wieluniu. Habit przyjął 25 września pod imieniem brat Atanazy. Tam też, 30 sierpnia 1930 r. złożył swoją pierwszą profesję na ręce prowincjała o. Ludwika Kasperczyka. Studia odbywał typowym rytmem, najpierw filozofię w Osiecznej a następnie teologię we Wronkach. Tam też złożył śluby uroczyste 30 sierpnia 1933 r. na ręce o. Bernardyna Grzyski. Prezbiteratu udzielił mu biskup Walenty Dymek 15 czerwca 1935 r. w katedrze poznańskiej.
Ze względu na jego wyjątkowe zdolności umysłowe przełożeni postanowili przeznaczyć go na nauczyciela w kolegium i polecili mu kontynuować naukę. Takim sposobem, bezpośrednio po święceniach skierowano go na studia filologiczne do Poznania. Jako ucznia i studenta zapamiętano go z tego, że jak nikt inny, sumiennie wykorzystywał czas na naukę. Niestety, niespodziewanie jego studia i całe życie zakończyły się po pierwszym roku studiów.
W czasie wakacji 1936 r. pomagał jeszcze w duszpasterstwie w klasztorze rybnickim, zwłaszcza w odpuście Porcjunkuli. Tutaj też miał okazję spotkać się z rodzicami i z rodzoną siostrą, która jako zakonnica mieszkała też w Rybniku. Na pożegnanie powiedział najbliższym – kto wie, kiedy znów się zobaczymy? Rodzina niebawem przypomniała sobie te słowa pożegnana.
Następnie, korzystając z kilku dni wolnego, przyjął zaproszenie swego przyjaciela, dentysty z Wronek, nazwiskiem Baranowski i udali się razem do Kuźnicy na Półwyspie Helskim. Nic nie wróżyło nieszczęścia. 23 sierpnia pogoda była wspaniała więc postanowili wypłynąć żaglówką w morze. Z rejsu jednak nie powrócili. Okazało się, że nagły szkwał zaskoczył ich na pełnym morzu i obaj utonęli. Tylko tyle wiemy o okolicznościach jego śmierci, bo taką notatkę zamieściła niemieckojęzyczna prasa, której wycinek zachowano. Zakończono ją takimi słowami – Der Todesengel hat ihn abberufen und seinem Leben ein Ziel gesetzt.
O. Atanazy żył 25 lat, 7 w zakonie, 1 w kapłaństwie. Pochowany jest w Panewnikach.
o. Ezdrasz Biesok OFM