Takimi słowami zakończył swój życiorys, który kazano mu sporządzić na potrzeby sekretariatu prowincji, brat Leopold Kwinecki, zakonny piekarz i kucharz. Ta zwyczajność jego życia i posługi zakonnej jest godna zapamiętania jako przykład wierności powołaniu w codziennych obowiązkach i małych sprawach. Oto jak wyglądało jego zwyczajne życie.
Paweł Kwinecki urodził się 22.04.1907 r. w Bottrop (Westfalia) w rodzinie górnika Michała i Franciszki Kołek. Miał ośmioro rodzeństwa. Jego rodzina, która wyjechała tam za pracą, wróciła do Polski w 1925 r. i osiedliła się w Miejskiej Górce. W paszporcie wystawionym przez polski konsulat w Essen widnieje, co prawda, zawód górnik, zapewne po ojcu, ale już tam podjął naukę zawodu piekarza w miejscowej firmie. W Polsce podjął dalszą naukę i zdobył zawód czeladnika piekarskiego w cechu piekarsko-cukierniczym w Lesznie w 1927 r. pod kierunkiem mistrza Hipolita Wernera. Jakiś czas pracował w swoim zawodzie w Turzy Śląskiej i w Poznaniu.
Do zakonu wstąpił w 1930 r. Zapytany o powód wstąpienia do zakonu, odpowiedział, że skłoniły go do tego pobożne książki. Już wtedy dużo czytał. Habit III Zakonu przyjął 23.04.1931 r. w Kobylinie. Nowicjat rozpoczął 23.11.1933 r. w Panewnikach. Profesję czasową złożył 24.11.1934 r. w Panewnikach na ręce prowincjała o. Augustyna Gabora. Profesję wieczystą złożył 30.11.1937 r. w Osiecznej na ręce prowincjała o. Michała Porady. Przed wojną przebywał w różnych klasztorach prowincji, takich jak: Wieluń, Turze, Osieczna, Wronki. Najpierw jako piekarz, a potem także kucharz.
Wojna zastała go we Wronkach. Zmuszony do opuszczenia klasztoru, udał się, wraz z kilkoma innymi braćmi, w grudniu 1939 r. do klasztoru w Mährisch Trübau (Moravská Třebová) w Sudetenlandzie. Tam także był kucharzem. W kwietniu 1941 r. wytropiło go jednak gestapo i wrócił do rodziny w Miejskiej Górce. Tu dostał nakaz pracy w piekarni w Rawiczu, następnie w Barkowie i w Żmigrodzie. Po wkroczeniu armii „zaprzyjaźnionej”, znowu został zmuszony do pracy w radzieckiej piekarni wojskowej.
Dopiero w 1946 r. został zwolniony. Zaczęła się jego kolejna wędrówka. Kolejno był w klasztorach: Kobylin, Pakość, Osieczna, Hel, Wschowa, Pakość. Średnio rok, dwa i wszędzie jako kucharz. W 1958 r. osiadł na stałe w Opolu, najpierw jako kościelny, a potem znowu kucharz aż do 1968 r. Od tego roku został aprowizatorem klasztornym. Był nim aż do śmierci. Robienie zakupów dla dużego klasztoru w czasach gdy sklepy świeciły pustkami nie było łatwe. W Opolu była bowiem zawsze duża wspólnota albo kleryków albo braci uczących się.
Dzień przed swoją śmiercią zasłabł i odwieziono go do miejscowego szpitala z podejrzeniem wylewu krwi do mózgu. Nie odzyskawszy już przytomności, następnego dnia, w niedzielę 29.09.1985 r. zmarł. Brat Leopold żył 78 lat, w zakonie 54. Pochowany jest w Opolu.
o. Ezdrasz Biesok OFM