Klasztor w Wejherowie, odzyskany przez prowincję po wojnie, był miejscem wielkich odpustów, które gromadziły wielu wiernych ale także współbraci z całej prowincji, którzy na ten czas przybywali tam z pomocą duszpasterską. Swoją obowiązkową obecność zaznaczał tam także brat Kleofas Kot, „specjalista od zbierania kolekty”. Z Wejherowem był związany aż do śmierci. Tam spędzał swoje urlopy i ten klasztor najczęściej wspominał.
Ludwik Kot urodził się 7.08.1894 r. w Siedlcu koło Pępowa w rodzinie Jana i Józefy Chlebowskiej. Cała rodzina niebawem wyjechała za pracą do Westfalii. Nie wiemy dokładnie w jakiej miejscowości mieszkał. Ukończył tam siedem klas szkoły podstawowej. Mając 21 lat wstąpił saksońskiej prowincji św. Krzyża gdzie najpierw przyjął habit tercjarski 18.03.1913 r. Niebawem jednak wybuchła wojna światowa i młody zakonnik został powołany do wojska. W jego książeczce wojskowej czytamy, że przynależał do Ersatzformation: Ers.Bath.I.R.3 Komp., gdzie służył w stopniu Gefreitera. Na odwrocie zachowanej fotografii z lat wojny zapisano, że lata 1914-18 spędził w Belgii.
Zaraz po wojnie wrócił do klasztoru i rozpoczął nowicjat 4.10.1919 r. otrzymując imię zakonne brat Kleofas. Profesję czasową złożył 10.10.1920 r., a profesję wieczystą 14.10.1923 r. Pełnił funkcję kucharza w klasztorze w Mönchen Gladbach. Jego późniejszy gwardian, o. Hubert Danecki zanotował, że przez dziesięć lat prowadził tam „życie ukryte”. Po odrodzeniu się prowincji, brat Kleofas poprosił o. generała Bernardyna Klumpera aby mógł przejść do naszej prowincji. Tenże, dekretem z 2.12.1924 r. wydał zgodę na jego przejście. Nie wiemy z jakich powodów powrócił dopiero w 1929 r., kiedy uzyskał polskie obywatelstwo.
W Polsce jego pierwszą placówką była Miejska Górka (1929-31), następnie Wronki (1931-32), Pakość (1932-33), Wieluń (1933-35) i kolejny raz Pakość (1935-39). We wszystkich placówkach pełnił funkcję kucharza i kościelnego.
W czasie wojny otrzymał nakaz pracy w zakładach chemicznych w Marl koło Recklinghausen. Był tam początkowo zatrudniony jako „Hilfswerker” ale stopniowo awansował jako „Betriebswerker” i „Fachwerker”. Z Niemiec powrócił dopiero w maju 1947 r. Prawdopodobnie jego zakład pracy posiadał nadal ważne znaczenie dla aliantów i nie pozwolono mu wcześniej zwolnić się.
Po powrocie został skierowany do Wejherowa. Tam jego zasługą było uratowanie części klasztoru, kiedy jego większą część skonfiskowano na szkołę. Brat Kleofas sprytnie postawił mur graniczny w ten sposób aby powiększyć klasztorny stan posiadania. Klasztor wejherowski był zresztą dopiero co odzyskany i na bracie Kleofasie spoczęła ogromna praca jego porządkowania i zagospodarowania. Wspominał, że z kościoła trzeba było wywieźć kilkanaście furmanek gruzu, śmieci i innych nieczystości. Choć w Wejherowie nie był długo, pozostawił tam jednak swoje serce. Odtąd co roku przybywał tam na czas odpustów aby służyć pomocą, zwłaszcza w zbiórce kolekty, która wymagała wsparcia wielu braci. Był swoistą wizytówką wejherowskich odpustów. Nie było też odpustu bez brata Kleofasa.
Tymczasem od 1950 r. był w Rybniku a od 1954 r. w Opolu. W 1956 r. został skierowany do Chorzowa, który był jego ostatnim miejscem pobytu. Nadal był kucharzem, kościelnym i furtianem. Pod koniec życia zaczęła ujawniać się u niego starcza demencja. Już nie mógł być kościelnym, ale nadal było trzeba wozić go do Wejherowa na odpust. Choroba i zanik pamięci postępowały. W ciągu dnia spał, a w nocy chodził. Do tego pojawiły się niewyjaśnione krwotoki. Lekarze bali się podjąć operacji. Brat Kleofas zmarł w obecności wspólnoty klasztornej w Chorzowie-Klimzowcu 1.11.1975 r. Brat Kleofas żył 81 lat, w zakonie 62. Pochowany jest w Panewnikach.
o. Ezdrasz Biesok OFM