Prawie zupełnie nieznany powojennemu pokoleniu braci, o. Anaklet Borowicz, choć większość życia spędził poza Polską, zawsze czuł się mocno związany z krajem i ze swoją prowincją zakonną. Warto o nim pamiętać choćby dlatego, że był jednym z tych, którzy ponieśli wielką ofiarę więźniów obozów koncentracyjnych.
Klemens Borowicz urodził się 15.11.1906 r. w Miejskiej Górce w rodzinie Franciszka i Wiktorii Ryszkiewicz. Miał jeszcze dwie siostry. Od dzieciństwa był związany z klasztorem na Goruszkach. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Miejskiej Górce kontynuował naukę w państwowym gimnazjum humanistycznym w Rawiczu. Po jego ukończeniu postanowił wstąpić do zakonu. Nowicjat rozpoczął 30.07.1928 r. w Wieluniu, przyjmując imię zakonne brat Anaklet. Habit otrzymał z rąk o. Michała Porady, magistra nowicjuszy. Tam też złożył profesję czasową 31.07.1929 r. na ręce prowincjała o. Ludwika Kasperczyka. Studia filozoficzne odbył w Osiecznej (1929-1931), a studia teologiczne we Wronkach (1931-1934). Profesję wieczystą złożył 13.08.1932 r. we Wronkach na ręce o. Bernardyna Grzyski, natomiast święcenia prezbiteratu przyjął 17.06.1934 r. w archikatedrze poznańskiej z rąk kard. Augusta Hlonda.
Jeszcze przed święceniami, od 1933 r. podjął studia matematyczne na Uniwersytecie Poznańskim.
Będąc jeszcze studentem, od 1934 r. dojeżdżał do Kobylina i prowadził zajęcia z matematyki i fizyki w Niższym Seminarium Duchownym. Mieszkał wtedy na stałe u sióstr serafitek w Poznaniu gdzie jednocześnie był ich kapelanem.
Wybuch wojny zastał go właśnie u poznańskich serafitek. Nigdzie nie uciekał lecz pozostając w świeckim ubraniu zatrudnił się jako robotnik budowlany i nadal wypełniał obowiązki duszpasterskie ale już po kryjomu. Ostrzeżony przez przyjaciół o rychłym aresztowaniu, ukrywał się na terenie powiatu rawickiego. Pierwszy raz był aresztowany od 27.10.1939 r. do 27.01.1940 r. ale dzięki jakiemuś zbiegowi okoliczności został zwolniony. Na prośbę biskupa Dymka, od sierpnia 1940 r. udał się do Zbąszynia aby pomagać choremu proboszczowi. Pozostał tam do połowy 1941 r. Ten wyjazd uratował go od kolejnego aresztu w brance księży w Poznaniu, w sierpniu 1940 r. Gestapo, które po niego przyszło, już nie zastało go na miejscu. Następnie pracował w biurze cukrowni w Miejskiej Górce oraz w Żmigrodzie. Ostatecznie, 29.05.1942 r. został ponownie aresztowany przez wrocławskie gestapo i osadzony w Forcie VII w Poznaniu. Jako więzień, został tam zatrudniony do opróżniania klozetów oraz przy wyplataniu koszy wiklinowych. Kiedy zorientowano się, że jest matematykiem, zatrudniono go przy jakiejś biurowej pracy w obozie koncentracyjnym w Żabikowie. Pozostał tam do 21.01.1943 r. Stamtąd, etapami przez ohydne, jak to ujął, więzienie w Oleśnicy, Wrocław, Ołomuniec, Brno, Wiedeń, Salzburg i Monachium został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie przebywał od 27.02 1943 r. do końca wojny. Otrzymał numer obozowy 44349 P. Tutaj pracował w Besoldungsstelle Waffen-SS, a od kwietnia 1944 r. na plantacjach w Beeten-Komando. Z obozu wyszedł z mocno uszkodzonym kręgosłupem i z mocnym artretyzmem.
Uwolniony przez Amerykanów 29.04.1945 r. podjął pracę jako nauczyciel matematyki, fizyki, chemii i religii w Monachium i w Salzburgu, w polskiej szkole prowadzonej przez Czerwony Krzyż. Wraz z kolejnymi przenosinami szkoły wędrował i on, najpierw do Trani we Włoszech, a we wrześniu 1946 r. przeniesiony razem ze szkołą do Anglii. Na krótko w Maghull, Doddington Park Hostel i wreszcie w West Chiltington oraz od 1947 w Stowwell Park Hostel. Pozostał tam do czasu zlikwidowania polskiego gimnazjum w 1951 r. Wtedy zamieszkał w klasztorze miejscowej prowincji w Clevedon. Stąd nadal obsługiwał różne placówki polonijne w terenie, często organizując od podstaw duszpasterstwo polonijne. Cały czas uczył też matematyki w polskiej szkole w Stowell Park. W 1975 r. przeszedł na emeryturę, ale nadal pozostał w tym samym miejscu. Od 1983 r. należał do klasztoru w londyńskiej dzielnicy Forest Gate.
Coraz częściej myślał o powrocie do prowincji. Zawsze był związany z duszpasterstwem polonijnym, korespondował z prowincjałami z Panewnik i innymi współbraćmi z Polski i podkreślał swoją przynależność do prowincji Wniebowzięcia NMP. Nie miał jednak polskiego obywatelstwa i musiał najpierw podjąć starania o jego odzyskanie. Tymczasem stan jego zdrowia się pogarszał. Do innych chorób doszły starcze zaniki pamięci. Pamiętający go bracia z prowincji angielskiej wspominali, że właśnie teraz, na starość odżyły w nim obozowe wspomnienia i jakieś niezrozumiale lęki, tkwiące w podświadomości. W 1987 r. zamieszkał w polskiej wspólnocie w Laxton Hall. Kiedy odwiedził go ówczesny prowincjał, postanowiono, że przeprowadzi się do klasztoru w Miejskiej Górce. Powrotu jednak nie doczekał. Zmarł 27.12.1989 r. Pogrzeb odbył się 4.01.1990 r. w Laxton Hall w Anglii.
O. Anaklet żył 83 lata, w zakonie 61, w kapłaństwie 55. We wspomnieniu pośmiertnym ktoś napisał o nim: „Surowy dla siebie ale wyrozumiały dla innych. Nie oglądał się nigdy na brak sił ani na swoje dolegliwości jakich nabawił się w obozach koncentracyjnych, zawsze cichy i skromny”. „Cierpiał” z powodu angielskiej kuchni. W ostatnim miejscu swego zamieszkania, w polskim ośrodku Laxton Hall, często powtarzał: „Jaka szkoda, że tak późno odkryłem polską kuchnię”.
o. Ezdrasz Biesok OFM