Losy wojenne braci prowincji panewnickiej prowadziły różnymi drogami. Jedyną w swoim rodzaju przeszedł o. Stanisław Kałuża, kapelan kampanii wrześniowej i I Korpusu generała Zygmunta Berlinga i w końcu Ludowego Wojska Polskiego. Niewiele śladów zostało po tej postaci.
Karol Kałuża, bo takie nosił imię od urodzenia, urodził się 20 lutego 1908 r. w Harbutowicach koło Skoczowa z rodziców Franciszka i Franciszki z domu Zieleźnik. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Harbutowicach uczył się w gimnazjum realnym w Skoczowie, a następnie w polskim gimnazjum humanistycznym w Bielsku. W 1931 r. podjął decyzję o wstąpieniu do zakonu franciszkanów i 30 lipca 1932 r. rozpoczął roczny nowicjat w klasztorze wieluńskim otrzymując jednocześnie imię zakonne br. Stanisław. Pierwszą profesję zakonną złożył 31 lipca 1933 r. także w Wieluniu i następnie podjął studia seminaryjne, najpierw filozoficzne w Osiecznej (1933-35), a następnie teologiczne we Wronkach (1935-38). We Wronkach złożył śluby wieczyste 1 sierpnia 1936 r. na ręce prowincjała o. Michała Porady i tam też przyjął święcenia prezbiteratu 26 września 1937 r. z rąk biskupa Walentego Dymka. Po święceniach kontynuował studia seminaryjne jako „pater simplex”, a po ich ukończeniu w 1938 r. został skierowany do budującego się jeszcze klasztoru w Jarocinie jako stacjonariusz.
Zbliżająca się wojna zasadniczo naznaczyła całe kapłaństwo ojca Stanisława. Jeszcze w sierpniu 1939 r., w obliczu nadchodzącej wojny, został zmobilizowany jako kapelan wojskowy w stopniu kapitana. Nie wiemy w jakiej formacji służył i jaki szlak bojowy przeszedł, ale niewątpliwie zaprowadził go na wschodnie rubieże kraju, gdyż po kapitulacji wrześniowej został internowany i przez pięć miesięcy więziony w Związku Radzieckim. Miał wiele szczęścia, gdyż nie znalazł się w gronie oficerów uwięzionych w Kozielsku czy Ostaszkowie. W nieznanych nam także okolicznościach przedostał się do Lublina na terenie Generalnej Guberni. Nie mogąc wszelako ujawnić swej tożsamości i ukrywając się przed Gestapo imał się różnych prac, żeby przeżyć czas wojny. W październiku 1944 r. po wkroczeniu do Lublina armii generała Zygmunta Berlinga postanowił wstąpić do wojska polskiego jako jego kapelan i został przyjęty do Pierwszej Dywizji Artylerii Przeciwlotniczej pułkownika Kazimierza Prokopowicza. Wraz z tą formacją brał udział w wyzwoleniu Warszawy, w walkach o Wał Pomorski, w forsowaniu Odry i w zdobyciu Berlina. Koniec wojny nie oznaczał jednak dla o. Stanisława końca służby wojskowej, gdyż nie objęła go demobilizacja. Jesienią 1945 r. został przeniesiony do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Gdańsku, gdzie nadal był kapelanem wojskowym. Przebywał także w Chrzanowie, Sopocie i w Żarach. Dopiero na fali czystek stalinowskich, gdy pozbywano się kapelanów z Ludowego Wojska Polskiego w 1954 r. został przeniesiony do rezerwy w stopniu podpułkownika.
Długi okres służby wojskowej naznaczył jednak mocno jego życie, stąd obawiał się powrotu do normalnego życia zakonnego. Zrodziła się zatem w nim myśl dalszej służby Kościołowi na ziemiach odzyskanych z którymi był już związany jako kapelan wojskowy i podjął próbę inkardynacji do istniejących tam administratur kościelnych obejmując najpierw duszpasterstwo w okolicach Głubczyc, a potem w Gdańsku Wrzeszczu. Opatrzność Boża jednak inaczej pokierowała jego życiem. W międzyczasie bowiem doznał skomplikowanego złamania ręki i na skutek długotrwałego leczenia jego inkardynacja nie doszła do skutku. Swoje leczenie kontynuował w rodzinnej miejscowości pomagając w tym czasie w duszpasterstwie w Skoczowie. Tam z kolei złamał nogę i ostatecznie w 1956 r. na wezwanie prowincjała posłusznie wrócił do prowincji i został skierowany do Miejskiej Górki. Coraz częściej jednak zapadał na zdrowiu bowiem jeszcze w grudniu tego samego roku musiał być kolejny raz hospitalizowany, tym razem w Rybniku. Przeniesiony ostatecznie do Panewnik, początkowo pomagał w miejscowym duszpasterstwie. Pragnął jednak w sposób szczególny oddać się pracy pedagogicznej, dlatego podjął starania o udzielenie mu specjalnego zezwolenia. Nie było to łatwe, gdyż kuratorium niechętnie udzielało takich zezwoleń zakonnikom. Gdy o. Stanisław jednak zwrócił się osobiście do samego ministerstwa, wtedy kuratorium oświaty, w drodze wyjątku, zatwierdziło go jako nauczyciela religii w szkole podstawowej nr 34 w Katowicach. Funkcję tę pełnił w wymiarze 24 godzin tygodniowo. Tej posługi, z której tak bardzo się cieszył, też jednak nie pełnił długo, gdyż ponownie zachorował. Tym razem stwierdzono u niego nowotwór języka. Ostatni miesiąc życia spędził w panewnickim domu sióstr Służebniczek, które opiekowały się nim aż do śmierci. Tam też zmarł 30 czerwca 1960 r. Został pochowany na cmentarzu zakonnym w Panewnikach, żył 52 lata, z czego w zakonie 27 i w kapłaństwie 22.
Jak zapisał w swoich wspomnieniach o. prowincjał Teofil Zawieja, o. Stanisław był obdarzony miłą powierzchownością i był uzdolniony muzycznie. W obliczu choroby i nadchodzącej śmierci wykazywał nadzwyczajną cierpliwość i pogodzenie się z wolą Bożą.
Za służbę wojskową otrzymał kilkanaście odznaczeń polskich i radzieckich, w tym „Krzyż Walecznych” i „Srebrny Krzyż Zasługi”.
o. Ezdrasz Biesok OFM