Do grupy tzw. wojennych kleryków należał, między innymi, o. Marian Pietryga. Mimo wojennych trudności nie zrezygnował z dalszej formacji, a i po wojnie podejmował pracę na trudnych stanowiskach gwardiana, a zwłaszcza ekonoma. Jego krótkie życie, dosyć słabo udokumentowane w archiwaliach, daje nam przynajmniej ogólny zarys tego kim był i co robił.
Józef Pietryga urodził się 23.02.1917 r. w Radzionkowie w rodzinie grabarza Szczepana i Julii Gohlus. Początkowo uczył się w szkole w Radzionkowie. Mając dwanaście lat, w 1929 r. zgłosił się do kolegium serafickiego we Wronkach, które po dwóch latach przeniesiono do Kobylina. Po zdaniu matury w 1936 r. poprosił o przyjęcie do zakonu. Zachował się list o. prowincjała, którym informuje go o przyjęciu do zakonu i poleca wyruszyć do Wielunia 2.07. pociągiem z Radzionkowa o 14:25. – przyjazd do Wielunia 16:32. (krócej niż w 2020 r.). Nowicjat rozpoczął 11.07.1936 r. w Wieluniu pod imieniem brat Marian. Po roku, 17.07.1937 r. tamże złożył profesję czasową na ręce o. Józefa Zająca. Studia filozoficzne odbył w Osiecznej w latach 1937-1939.
Wybuch wojny zastał go we Wronkach, gdzie miał rozpocząć studia teologiczne. Wraz z innymi wronieckimi klerykami został jednak internowany jako zakładnik. Po uwolnieniu udał się do rodzinnego Radzionkowa i podjął pracę zarobkową. Będąc w kontakcie z władzami prowincji odnowił w Chorzowie profesję w 1940 r. Przełożeni sugerowali mu aby udał się do Wrocławia i tam, korzystając z gościnności prowincji św. Jadwigi, podjął dalsze studia teologiczne. Miał jednak duże opory i jakieś powody dla których bał się tam jechać. Jednakże świadomość, że do końca wojny nigdzie indziej nie będzie mógł podjąć nauki sprawiła, że przełamał się i następne lata 1940-1943 spędził jako seminarzysta we Wrocławiu. Tam bez problemów dokończył studia i złożył profesję wieczystą 24.07.1942 r. na ręce o. Grzegorza Foremnego. Święcenia kapłańskie przyjął 19.12.1942 r. we Wrocławiu z rąk kard. Adolfa Bertrama. Pozostał tam jeszcze do ukończenia studiów.
Po ostatnich egzaminach wrócił do diecezji katowickiej i podjął pracę w charakterze wikarego parafialnego w Katowicach-Zawodziu w latach 1943-1945. W 1945 r. po zakończeniu wojny został skierowany do Nysy, gdzie nasza prowincja otworzyła niższe seminarium. Był tam lektorem, a ponadto pełnił funkcję proboszcza w sąsiednich parafiach. W Nysie przebywał do 1950 r.
W latach 1950-1955 był przełożonym klasztoru w Choczu. Biskup Włocławski Karol Radoński mianował go ponadto administratorem miejscowej parafii. Pod jego opieką szczególnie rozwinął się w tamtych okolicach III Zakon. Chocz był wtedy bardzo chętnie odwiedzanym klasztorem przez braci z całej prowincji gdyż przy ogólnych brakach zaopatrzeniowych i dość słabym jedzeniu, tam odmiennie, regularnie robiło się świniobicie.
Niestety, o. Marian niebawem stał się świadkiem podstępnego usunięcia franciszkanów i burzliwego zawłaszczenia klasztoru oraz ostatnim jego przełożonym przed likwidacją. Pewna wizjonerka bowiem, mająca poparcie miejscowych władz kościelnych, miała „wizję” w której „Pan jej powiedział”, że właśnie w klasztorze w Choczu ma powstać jej nowy zakon. Zakon ostatecznie nie powstał, ale klasztoru franciszkanom nie zwrócono. Całą historię możemy poznać z korespondencji o. Mariana. Kiedy po pięćdziesięciu latach bracia wrócili do Chocza, najstarsi mieszkańcy wspominali właśnie osobę o. Mariana. Za jego też sprawą ocalała przepiękna, zabytkowa monstrancja, przechowana w Opolu.
Po tych wydarzeniach o. Marian był krótko we Wronkach (1955-1956) a w latach 1956-1959 i 1962-1968 był przełożonym w Miejskiej Górce. Tu też został zapamiętany jako dobry organizator i zarządca. W latach 1959-1962 należał do wspólnoty klasztoru we Wieluniu. Od 1968 r. aż do chwili śmierci należał do klasztoru w Panewnikach, gdzie w latach 1971-1974 pełnił funkcję wikarego domu i ekonoma, a w latach 1974-1977 funkcję ekonoma klasztornego. Funkcja zarządcy najwidoczniej była jego mocną stroną. Stąd też w 1971 r. udał się do Rzymu na beatyfikację o. Maksymiliana Kolbego jako członek oficjalnej delegacji polskiego Kościoła.
O. Marian zmarł nagle 28.01.1977 r. na dworcu kolejowym w Katowicach-Ligocie, czekając na pociąg do Mikołowa. Po śmierci okazało się, że już wcześniej poważnie chorował na serce. Został pochowany na cmentarzu zakonnym w Panewnikach. Żył 59 lat, w zakonie 40, w kapłaństwie 34.
o. Ezdrasz Biesok OFM