Na panewnickim cmentarzu znajdujemy grób ojca Kwiryna Nitschke, który mieszkał tu zaledwie kilka miesięcy. Przybył tu bo, jako człowiek schorowany, szukał wyciszenia. Znalazł je szybciej, niż się spodziewał.
Alojzy Nitschke urodził się 14.08.1863 r. Nie wiemy nawet skąd pochodził. Wstąpił do prowincji saksońskiej 3.05.1881 r. Święcenia przyjął 15.08.1891 r. Nie jesteśmy w stanie odtworzyć jego życiowej drogi. Wiemy dopiero o jego pobycie u służebniczek w Porębie koło Góry św. Anny w latach 1912-1925. Był tam kapelanem domowym. Nie figuruje na liście braci z prowincji św Jadwigi, przechodzących do komisariatu panewnickiego w 1923 r.
Do prowincji został przyjęty dopiero na definitorium w kwietniu 1925 r. Nie znamy bliższych powodów jego przejścia. Z nekrologu dowiadujemy się, że szukał miejsca wyciszenia. Był wątłego zdrowia, chorował na serce. Ówczesne Panewniki zapewne jawiły się jako miejsce zaciszne. Niebawem przybył więc do Panewnik, ale chyba nie spodziewał się aż tak krótkiego pobytu. Będąc pewnego razu wieczorem z posługą u sióstr w tzw. Starym Domu, nagle napadła go mdłość. Zdążono jedynie udzielić mu sakramentu namaszczenia. Tu zmarł 13.08.1925 r.
Ojciec Kwiryn żył 62 lata, w zakonie 44, w kapłaństwie 34. W nekrologu napisano o nim: „Był zawsze miły, zawsze uprzejmy, zawsze wesoły. Pochodziło to z dobrotliwego z natury ale też i umartwionego serca i cnoty zakonnej, rozumiejącej o własnej zapomnieć niewygodzie i chorobie aby tylko innym jakoś dogodzić”.
Zachował się jego obrazek z jubileuszu 25-lecia kapłaństwa, z którego poznajemy jego twarz. Na tym obrazku umieścił też prośbę: „O jedno Was proszę, abyście zawsze pamiętali o mnie w modlitwie”.
o. Ezdrasz Biesok OFM